Na samym początku pobytu w Norwegii kupiliśmy lodówkę z małym zamrażalnikiem na dole. W miarę upływu czasu okazało się, że to nie jest dokładnie to, czego potrzebujemy. W sklepach jest wiele produktów, których nie mogliśmy kupić i przechować. Niedawno na finn.no znalazłam fajną zamrażarkę i umówiłam się z właścicielem na jej zakup.
Od kilku tygodni jestem posiadaczką tego urządzenia i powiem Wam, co odkryłam.
Od kilku tygodni jestem posiadaczką tego urządzenia i powiem Wam, co odkryłam.
Tu w Norwegii jest więcej niż w Polsce artykułów mrożonych gotowych i poporcjowanych jak udka, czy skrzydełka. Kupując mniejsze paczki ale częściej, zapłacimy więcej. Opłaca się więc kupić raz, a duże paczki i dużo. Nie trzeba wtedy często jeździć na zakupy, więc wydaje się mniej pieniędzy na jedzenie, mając jednocześnie pełno artykułów spożywczych w domu.
Jest jeszcze jeden atut zamrażarki: promocje. Czasem można kupić np. mięso, pizzę Grandiosa albo krewetki dużo taniej niż zwykle. Gdy wyczekamy promocję, możemy zrobić duży zapas taniego jedzenia. Biorąc pod uwagę, że zużycie prądu przez taką dużą (300 litrową) zamrażarkę to maksymalnie 30 koron miesięcznie, uważam, że zakup był opłacalny. Podejrzewam nawet, że zwróci się nam w ciągu paru miesięcy, ponieważ już zauważyliśmy, że wydajemy mniej na jedzenie. A czy Wy też macie dużą zamrażarkę?
Bardzo przydatne rady. Nie wiem co na to miłośnicy "organicznego jedzenia", ale mi się te rady bardzo podobają.
OdpowiedzUsuńJa też nie wiem, co na to miłośnicy "organicznego jedzenia". Chyba wypadałoby im uświadomić, że nieorganiczną częścią ich diety jest, była i będzie tylko sól i woda.
OdpowiedzUsuń