niedziela, 28 kwietnia 2019

Wędkowanie z łodzi dla początkujących, część 1.



Pierwsza z trzech części artykułu poświęcona jest sprzętowi oraz metodom poszukiwania miejsca do wędkowania

Artykuł powstał przy ścisłej współpracy męża, który jest zapalonym wędkarzem od piątego roku życia i, co tu dużo kryć, głównie on pływa. Ma on prawie dwuletnie doświadczenie w wędkowaniu z łodzi w morskich wodach Norwegii o każdej porze roku.  Chciałabym w tym artykule przytoczyć kilka wskazówek dla tych, którzy chcieliby zacząć pływać i łowić.
Od roku jesteśmy dumnymi posiadaczami łódki, która służy przede wszystkim do wędkowania. Nasza przygoda z wędkowaniem zaczęła się jednak wcześniej. Na początku łowiliśmy z brzegu morza, o czym możecie poczytać tutaj. Potem wynajmowaliśmy łodzie na całodzienne wyprawy.

Tego, w jaki sposób używać łodzi i poruszać się po wodzie nauczyliśmy się na kursie  na patent  sternika motorowodnego, o czym pisałam tutaj. Jednak tego, jak z tej łodzi wędkować już nikt nas nie nauczył. Uczyliśmy się sami, metodą prób i błędów.



Zacznijmy od sprzętu

Przede wszystkim musimy się upewnić, że sprzęt, którego chcemy użyć jest przeznaczony do wędkowania w słonej wodzie. Wszystkie wędki na słodką wodę po tygodniu będą nadawały się już tylko do wyrzucenia.

Nam najlepiej sprawdzają się sztywne krótkie wędki z dużym ciężarem wyrzutu. Wędki teleskopowe są raczej niepraktyczne na łodzi.  Nie polecamy oszczędzania na kołowrotku. Przy wędkowaniu z łodzi trzeba wyciągać ciężkie zestawy z dużej głębokości, nie wspominając już o rybach. To bardzo obciąża kołowrotek i tanie nie wytrzymają zbyt długo. Dobrze sprawdzają się multiplikatory ale nie polecamy ich komuś, kto wcześniej ich nie używał. Jeśli ktoś wybiera się do Norwegii na krótką wyprawę wędkarską, to najlepiej niech weźmie ze sobą sprzęt, z którym ma największe doświadczenie. Lepiej nie uczyć się dwóch rzeczy na raz i nie spędzać połowy wyprawy na rozplątywaniu żyłki.

Taki połów nie zdarza się często i nie ma co liczyć na niego za każdym razem

Mąż osobiście poleca grube plecionki zamiast żyłek. Są ku temu dwa powody. Bardzo często będziemy zaczepiać przynętą o dno, a gruba plecionka pozwoli nam na wyciągnięcie krzaka, o który zaczepiliśmy razem z kamieniem, na którym rósł. A po drugie, kiedy w końcu trafimy na rybę życia, to będziemy mieli szansę ją wyciągnąć. Bardzo praktyczne są kolorowe plecionki. Są dużo lepiej widoczne na tle wody i wiemy co się dzieje z naszą żyłką.

Niezbędny sprzęt

Jako przynęt najczęściej używamy pilkerów od 60 do 200 gram, w zależności od stosowanej metody. Bardzo często stosujemy gotowe zestawy z kilkoma haczykami. Mąż też wiąże własne zestawy do łowienia na przynętę, używa węzła dropper loop.

Warto mieć kotwiczki do pilkerów na wymianę, bo te szybko się zużywają. Ważne, aby były przeznaczone na słoną wodę. Nie warto też oszczędzać na krętlikach. Żyłka przy wyciąganiu z dużej głębokości bardzo się skręca.



Szukanie miejsca do wędkowania

Wsiadamy na łódź, rozwijamy wędkę, odbijamy od przystani i jesteśmy w kropce. Bo przed nami ogromna przestrzeń, lecz szybko odkrywamy, że w większości pozbawiona ryb. Więc w zasadzie kluczową sprawą jest znalezienie odpowiedniego miejsca na wędkowanie.

Najprostszym sposobem jest zapytanie kogoś, kto wie, gdzie są ryby. Jeśli wypożyczamy łódź, to właściciel będzie mógł z reguły wskazać kilka dobrych miejsc.

Jeśli znamy jakieś dobre miejsce do wędkowania z brzegu, to w jego okolicy też warto spróbować.

Bardzo dobrym sposobem jest obserwowanie innych łodzi. Jeśli widzimy kilka łódek w jednym miejscu, a do tego wędkarze wyciągają ryby, to jest to zapewne świetne miejsce do wędkowania. Nikt nie będzie miał nam za złe, jeśli też tam popłyniemy. Ważne tylko, aby zachować odpowiedni dystans od innych wędkarzy, tak aby im nie przeszkadzać.

Dobrym sposobem jest przeglądanie map dna morskiego w internecie. Szukamy na nich podwodnych górek, wąwozów i ogólnie struktur, które odbiegają od normy, bo ryby lubią takie miejsca.

Miejsce zaznaczone w kółku często jest pełne ryb. Na szczycie podwodnej górki jest znak żeglugowy, więc bardzo łatwo to miejsce zlokalizować

Często też możemy znaleźć dużo ryb w pobliżu farm łososia. Trzeba pamiętać, że zabronione jest wędkowanie bliżej, niż 50 metrów od farmy.

Zdecydowanie najlepiej mieć na łodzi echosondę. Wtedy możemy bezbłędnie zlokalizować ryby. Warto wcześniej obejrzeć poradniki na YouTube, w jaki sposób interpretować odczyty echosondy.

W następnej części artykułu opisane zostaną metody łowienia, akcesoria pomocne przy wędkowaniu. Będzie też o krabach. 

Efekt końcowy ;-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz