poniedziałek, 6 maja 2019

Wędkowanie z łodzi dla początkujących, część 2.



W tej części artykułu chcę opisać metody, które okazały się najskuteczniejsze. Oczywiście wybór metody zależy od pory roku oraz od tego, jakie ryby są w okolicy.


Zestaw makrelowy

Jest to najbardziej uniwersalna metoda, dzięki której możemy złapać wiele gatunków ryb. Najlepiej sprawdzają się zestawy makrelowe z przywieszkami imitującymi małe stworzonka wodne. Przywieszki te wyglądają jak mucha do wędkowania na muchę, tylko z większym haczykiem. Bardzo skuteczne też są imitacje małych krewetek. Warto też używać zestawów świecących w ciemności. Z reguły na koniec zestawu przypinamy pilker o wadze od 60 do 100 gram. Lżejsze pilkery sprawdzają się tylko gdy nie ma wiatru i prądy morskie są bardzo słabe.

Najczęściej zestaw spuszczamy z łodzi pionowo w dół. Po osiągnięciu przez przynętę głębokości, na której spodziewamy się ryb, co chwilę, szarpnięciami, podrywamy zestaw w górę. Staramy się utrzymać zestaw jak najbliżej łodzi. Idealna sytuacja jest wtedy, gdy zestaw znajduje się pionowo pod nami, jednak rzadko jest to osiągalne przez dłuższy czas. Jeśli zestaw oddryfuje daleko od łodzi, stracimy kontrolę nad tym, na jakiej głębokości się on znajduje. Bardzo łatwo możemy wtedy zaczepić o dno i stracić cały zestaw.

Nie opłaca się wypuszczać zestawu daleko od łodzi. Często zdarza się branie kilku ryb na raz i wtedy naprawdę się namęczymy, jeśli będziemy musieli je ściągać z odległości ponad 100 metrów. Dodatkowo większość ryb odepnie się zanim zwiniemy całą żyłkę.
Ryby często biorą podczas opadania przynęty. Warto obserwować w jaki sposób rozwija się żyłka, jeśli przestanie rozwijać się długo przed osiągnięciem dna, zwykle oznacza to branie. I z reguły jest to więcej niż jedna ryba.


Wędkowanie na przynęty naturalne


Są dwa podstawowe typy przynęty, których używamy. Pierwsza to kawałki świeżej makreli, a druga to krewetki.

Makrelę musimy sobie po prostu złowić, najlepiej na początku wędkowania, w ilości wystarczającej na cały dzień. Mrożone krewetki możemy kupić praktycznie w każdym sklepie. Wybieramy lokalne krewetki gotowane w całości. Im mniejsze i tańsze, tym lepiej. Te krewetki są też bardzo smaczne na kanapce z majonezem i pokropione sokiem z cytryny. Warto więc kupić dużo. Po rozmrożeniu od razu nadają się do jedzenia.

Do wędkowania na przynętę naturalną używamy własnoręcznie nawiązanych zestawów. Do zrobienia zestawu używamy węzła dropper loop. Nawiązujemy od dwóch do czterech haczyków, a zestaw obciążamy pilkerem o wadze od 80 do 150 gram. Im głębiej wędkujemy, tym cięższy pilker. Przy metodzie tej zestawy bardzo się zużywają oraz bardzo łatwo je stracić, dlatego nie polecamy używania gotowych, kupionych zestawów.

Średni czas „życia” zestawu to około jednej godziny. Najlepiej przygotować sobie kilka zestawów wcześniej, żeby nie tracić na to czasu podczas wędkowania.

Przynętę zakładamy na wszystkie haczyki i pilker. Zestaw rzucamy pionowo w dół z łodzi. Przynętę spuszczamy do samego dna, po czym po opadnięciu na dno podciągamy lekko, tak aby znajdowała się jak najbliżej dna ale nie zahaczała o nie. Musimy bardzo uważać na zmiany głębokości i starać się prowadzić przynętę przy dnie. Nieocenioną pomocą będzie tutaj echosonda.

Choćbyśmy się bardzo starali, to i tak często będą zdarzały się zaczepy o dno. Po takim zaczepie warto ściągnąć zestaw i zobaczyć w jakim stanie jest nasza przynęta.


Stukanie o dno


Do tej metody używamy ciężkich pilkerów od 150 gram wzwyż. Najlepsze są pilkery takie, jak na załączonym zdjęciu:



Najtrudniej je stracić i nie są pomalowane, więc farba nie zdziera się o kamienie. Przynętę spuszczamy pionowo w dół na samo dno. Po tym, jak przynęta opadnie na grunt, gwałtownie podrywamy ją w górę, po czym opuszczamy wędkę w dół, tak aby przynęta znów spadła na dno. I tak cały czas, aż złapiemy rybę. Branie najczęściej następuje w momencie podrywania przynęty w górę.

Często będziemy zahaczać małże, rośliny i ogórki morskie. Niektóre z tych rzeczy podobno są jadalne ale jeszcze nie próbowaliśmy ;-)


W tej części opiszę, które metody sprawdzają się w przypadku konkretnych gatunków ryb.


Makrele

Makrele możemy złapać praktycznie wszędzie. Najwięcej jest ich w sezonie letnim. Z reguły pływają w ławicach, w których pojawiają się też inne gatunki ryb, takie jak ostrobok pospolity i belona. Złapiemy je blisko powierzchni wody.

Na początku każdej wyprawy na ryby warto złapać kilka makreli na przynętę. Dobrze jest też złapać kilka na zapas, zawsze możemy je zjeść jeślibyśmy nie złapali nic innego. Przydają się też jako przynęta na kraby.

Makrelę oczywiście łowimy przy użyciu zestawu makrelowego. Na koniec zestawu zakładamy pilker o wadze od 40 do 80 gram.

Przynętę zarzucamy jak najdalej od łodzi, po czym pozwalamy jej chwilę opadać. Nie musimy opuszczać jej na samo dno. Następnie zwijamy żyłkę dość szybko, cały czas pociągając wędką. Makrele lubią szybko poruszającą się przynętę. Jeśli jest nas kilku na łodzi, najlepiej niech każdy rzuca w inną stronę. W ten sposób możemy sprawdzić jak największą powierzchnię. Jeśli po kilku rzutach nie złapiemy nic, przepływamy kilkaset metrów i próbujemy znowu. Tam, gdzie złapiemy jedną makrelę  z pewnością jest ich więcej i tam właśnie należy rzucać.

Jeśli ciągle wypływamy z tej samej przystani, bardzo szybko zlokalizujemy miejsca, gdzie makrele są praktycznie zawsze. W okresie zimowym złapanie makreli jest o wiele trudniejsze. Dlatego warto latem zrobić zapasy w zamrażarce na zimowe wyprawy.

Dorsze



Dorsze żerują przy dnie i biorą dobrze zarówno na przynęty naturalne, jak i sztuczne. Najłatwiej będzie złapać je zimą, kiedy do fiordów przypływają dorsze atlantyckie. Dorsze można złapać na wszystkie wymienione wcześniej metody, jednak najczęściej zdarzało się nam je łapać stukając o dno.

Pomimo, że dorsze bardzo chętnie atakują przywieszki do zestawów, to niestety stukanie o dno zestawem bardzo często kończy się jego utratą. Szczególnie jeśli robi to osoba nie mająca w tym doświadczenia. Dlatego zdecydowanie polecamy metodę stukania o dno opisaną wcześniej (samym ciężkim pilkerem).

Co do tego, jak znaleźć dorsze, nie mamy konkretnej rady. Należy to zrobić metodą prób i błędów lub dowiedzieć się od kogoś, gdzie są. Jeśli już zlokalizowaliśmy miejsce, to można pływać tam na dorsze wiele razy.

Wyżej wymieniona metoda sprawdza się też bardzo dobrze przy połowie plamiaka.

Czarniaki



Ryby te łapiemy zdecydowanie najczęściej. Najłatwiej złapać je późną wiosną i wczesnym latem. Najczęściej łapiemy je przy pomocy zestawu makrelowego, lecz bardzo skuteczne są też przynęty naturalne. Najprościej jest sprawdzić obie te metody i zobaczyć, na co ryby mają ochotę w danym dniu.

Wyjątkowo rzadko zdarza się złapać czarniaka przy samym dnie. Ryby najczęściej biorą od 20 do 40 metrów pod łodzią. Aby sprawdzić na jakiej głębokości jest ławica, spuszczamy przynętę na około 10 metrów pod łódź, po czym zaczynamy rytmicznie podrywać ją do góry i opuszczać na dół o parędziesiąt centymetrów (gwałtownymi szarpnięciami). Jeśli łapiemy na przynętę naturalną, to pozostawiamy ją nieruchomą w wodzie.  Jeżeli branie nie nastąpi w ciągu minuty, opuszczamy przynętę o kilka metrów i próbujemy dalej. Robimy tak aż do momentu, w którym będziemy mieli branie. Musimy zapamiętać głębokość, na której złapaliśmy rybę, ponieważ tam właśnie jest ławica. Przy następnym rzucie od razu opuszczamy przynętę na tą głębokość.

Ławica bardzo często będzie przebywała w tym samym miejscu przez długi czas, więc po pewnym czasie łódź zostanie zniesiona poza jej obręb. Należy wtedy przepłynąć łodzią pod prąd, tak abyśmy z powrotem zdryfowali w miejsce, gdzie są ryby. I znowu łapiemy na tej samej głębokości, która sprawdziliśmy już wcześniej.

Często zdarza się branie kilku ryb na raz i każda może ważyć ponad kilogram, więc uważajcie na wędki. Lepiej dobrze ustawić hamulec, niż złamać wędzisko.


Morszczuki i molwy



Opisujemy oba te gatunki na raz, ponieważ łapaliśmy je używając dokładnie tej samej metody. Jedyna różnica była taka, że morszczuki brały również w czasie wyciągania przynęty.

Ryby te łowimy na przynęty naturalne i wyraźnie chętniej biorą na makrele niż krewetki. Używamy własnoręcznie zrobionych zestawów z ciężkim pilkerem. Przynętę spuszczamy na samo dno, starając się prowadzić ją jak najbliżej gruntu.

Zwłaszcza molwy lubią głęboką wodę. Niejednokrotnie łapaliśmy je poniżej stu metrów. Są trudne do zlokalizowania i z reguły nie widać ich na echosondzie. Jeśli będziemy próbować je znaleźć metodą prób i błędów, to możemy stracić na to cały dzień. Warto jednak zainteresować się tym gatunkiem, ponieważ osiągają bardzo duże rozmiary oraz są smaczne.

Flądry




W Norwegii występuje ogromna ilość gatunków flądr.  Opiszemy tutaj, w jaki sposób udaje nam się łapać te mniejsze. 

Jest to ryba dość trudna do złapania z łodzi, ponieważ najchętniej atakuje nieruchomą przynętę leżącą na dnie. Metoda, którą tu opiszę działa tylko wtedy, kiedy wędkujemy z łodzi przycumowanej do nabrzeża.

Z reguły używamy zestawu makrelowego z pilkerem. Na pilker oraz wszystkie haczyki w zestawie nakładamy kawałki krewetek lub makreli. Zestaw spuszczamy pionowo z łodzi, starając się, aby opadł na dno idealnie pod nami. Następnie unosimy zestaw tak, żeby pilker znajdował się kilka centymetrów od dna. Z reguły branie następuje natychmiast ale flądra atakuje pilker i trudno ją zaciąć. Nie ma co się przejmować, jeśli nie uda nam się zaciąć pierwszej. Kładziemy wtedy zestaw na dno, tak aby pozostałe haczyki znalazły się jak najbliżej gruntu. Nie zacinamy od razu gdy poczujemy branie, dajmy czas innym flądrom na atak.

Niestety nie przy każdym nabrzeżu występują flądry. My mieliśmy szczęście, trafiło nam się  dobre miejsce na łódź. Metodę tą można jednak wykorzystać przy wędkowaniu z brzegu. Zamiast pilkera zakładamy ciężarek i używamy własnoręcznie robionych zestawów. Musimy się wtedy pogodzić z faktem, że stracimy bardzo dużo sprzętu na zaczepach. Z doświadczenia mojego męża wynika, że tracił on średnio jeden zestaw na jedną złapaną flądrę.

Flądrę najlepiej smażyć w całości, pozbywamy się tylko głowy, wnętrzności i łusek. Filetowanie pozbawia ich smaku. Są dość ościste ale naprawdę dobre.

Wybór metody na dany dzień

Zimą z reguły pływamy na dorsza, wiosną szukamy czarniaków. Czasem jednak nie mamy pojęcia, jakie ryby znajdują się na naszym łowisku. Przedstawimy tu nasz przepis na udaną wyprawę wędkarską.

Przede wszystkim przed wypłynięciem wybieramy miejsce, gdzie spodziewamy się ryb posługując się metodami opisanymi w pierwszej części artykułu. Najlepiej wybrać kilka alternatywnych miejsc, gdyby pierwsze się nie sprawdziło. Po drodze z przystani robimy kilka przystanków na złapanie makreli, chyba że jest zima. Bierzemy wtedy ze sobą mrożone makrele z domu. Miejmy też zawsze ze sobą krewetki. Jeśli mamy echosondę, to po dopłynięciu na miejsce docelowe staramy się dokładnie zlokalizować ryby.

Zaczynamy połów od sprawdzenia na co ryby mają ochotę. Jeśli jest nas kilku na łódce, każdy stosuje inną metodę. Próbujemy też wędkować na różnych głębokościach. W ten sposób szybko przekonujemy się, który sposób jest najskuteczniejszy.

Jeśli w wybranym miejscu nie złapiemy kompletnie nic przez pół godziny, warto przenieść się w jakąś alternatywną lokalizację. Nie warto tracić czasu w miejscu, gdzie nie ma ryb albo są one nieaktywne.

A jeśli nie złapiemy nic, to głowa do góry. Mamy makrele. Pieczone w piekarniku z frytkami są świetne. Do tego można zjeść kanapki z krewetkami i majonezem.

Następna część artykułu poświęcona będzie takim zagadnieniom jak bezpieczeństwo na łodzi i przydatny sprzęt. Będzie też o krabach.

1 komentarz:

  1. Z tego wszystkiego to ja najbardziej lubię ryby i przede wszystkim łososia, który jest dla mnie najsmaczniejszy. Tym bardziej, że teraz jak zaczęłam realizować przepisy z https://mowisalmon.pl/przepisy/ to już wiem jak najlepiej można wykorzystać takiego łososia.

    OdpowiedzUsuń