środa, 17 kwietnia 2019

Top 10 mamy rocznych bliźniaków



Znów powracam z tematem gadżetów dla rodziców i dzieci. Nasze mieszkanie przechodzi transformację wraz z rozwojem dzieci. Tak się zastanawiam, co inni kupują lub stosują, żeby ułatwić sobie życie, każdy pewnie zupełnie co innego. I sobie cały czas postanawiam, że nie będę mamą gadżeciarą i że tego całego ustrojstwa będzie coraz mniej. A jednak ....

A jednak z gadżetami łatwiej. Nie wiem, czy to zamiłowanie do posiadania różnych rzeczy. Bez tego wszystkiego da się ogarnąć bliźniaki. No może gadżety z punktu nr 2 będą niezbędne ale znam rodziców, którzy nie mają i nie planują ich mieć.

1. Czajnik z możliwością wyboru temperatury grzania wody. Ponieważ pożegnaliśmy podgrzewacze, a dzieci nadal lubią ciepłą kaszę, musieliśmy wpaść na jakiś inny pomysł. Czajnik, który kupiliśmy ma opcję grzania wody do 40, 60, 80 i 100 stopni. My wybieramy 40 dla dziewczynek i stówkę dla nas. Ostatnio zepsułam wieczko i czajnik jest lekko zdewastowany. Mimo to, nie wyrzucę go, bo jest mi bardzo potrzebny, dosyć drogi i do kupienia tylko przez internet.


2. Bramki ochronne dla dzieci i zabezpieczenia na szafki i szuflady. Nie jestem zwolenniczką kojców ale czasem trzeba odgrodzić dzieci od zmywarki czy piekarnika. Bliźniaki trzeba odgrodzić częściej, niż czasem ;-) Nasze dzieci otwierały wszystkie szafki w ich zasięgu, jeszcze zanim nauczyły się raczkować. Dla nas must have. Aaaa i jeszcze zabezpieczenia na wszystkie gniazdka elektryczne. Nasze mieszkanie to obwarowana twierdza.


3. Chodzik typu pchacz. Dla dzieci które wstają i chodzą ale nie tylko. Na ściankach są fajne zabawki, typu liczydło, klocki itp. Można używać od dziesiątego miesiąca życia dziecka. My mamy drewniany pchacz z hamulcem.

4. Tablica sensoryczna. Gadżet typu DIY, czyli "zrób to sam". Dla wszystkich dzieci, które interesują się zamkami, kluczami, gniazdkami elektrycznymi, czyli wszystkim poza zabawkami. Tablica jest w planach, niebawem ją Wam pokażę.


5. Silikonowe talerzyki. Żeby wszystko było na stole, a nie od razu na podłodze. Talerzyki przytwierdza się do stołu. Nasze i to rozgryzły w 30 sekund ale rzucają talerzami dopiero po zjedzeniu.

6. Wózki parasolki, dwie sztuki. Żeby móc dziewczynki wyciągnąć z fotelików samochodowych, wsadzić na wózeczki i przetransportować np do sklepu, przychodni czy pójść na krótki spacer razem z tatą.

7. Transformacja naszych krzesełek Stokke. Można zobaczyć na zdjęciu powyżej. Co prawda nastąpiło to już dawno ale wspomnieć wypada. Dziewczynki tak jak wcześniej, jedzą przy stole. Tak samo jest, kiedy czytam im książeczki. Siedzą naprzeciwko mnie i patrzą na obrazki.


8. Kubeczki z rurkami. Dzieci są nimi zafascynowane.


9. Wełna z merynosów, czyli bielizna termiczna. Ja też mam, jakiś czas temu obkupiliśmy się w outlecie znanej norweskiej firmy. Koszt duży ale nie ma nic lepszego niż pajacyk wełniany pod kombinezonik. Albo cieniutka wełniana bielizna dla mamy. Nie ma wtedy znaczenia temperatura na dworze. Zawsze wydawało mi się, że wełna to coś staromodnego i grubego i że gryzie ... ale merynosy to zupełnie co innego. Na zdjęciu rajstopy dla dzieci.

10. Kuchnia dziewczynek. Wspominałam o tym już wcześniej tu na blogu. Bawią się kuchnią dzień w dzień. 

A na koniec gadżet, który używamy od bardzo niedawna. Stary smartfon bez karty SIM i bez dostępu do internetu. Gdyby nie on, nie wiem, jak dałabym sobie radę z dziewczynami na przewijaku. Jesteśmy na etapie buntu pieluchowego. Telefon z piosenkami i zdjęciami jest dawany dziewczynkom tylko na czas przewijania. Nie pomagają żadne zabawki, żadne wieszane cuda. Tylko telefon działa. To jeden z najważniejszych moich gadźetów ale dałam go na koniec i poza listę. Bo to przecież wstyd dawać smartfona dzieciom do zabawy. Wiem, że idealne matki tego nie robią ;-).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz