czwartek, 17 sierpnia 2017

USG połówkowe

Zdjęcia zakupione tuż po badaniu

Na to badanie czekaliśmy od samego początku ciąży aż do 18. tygodnia. Wiadomo, fajnie byłoby zobaczyć swoją malutką "fasolkę" wcześniej ale my się na to nie zdecydowaliśmy. Powodów było kilka. Po pierwsze cena prywatnego usg jest wysoka, po drugie we wczesnym stadium rozwoju nikt nie zagwarantuje, że dziecko dobrze się rozwija. Może co najwyżej zmierzyć dziecko i pokazać, że serce mu bije i to wszystko. Uznaliśmy, że za 1500 koron nie warto. Dostałam, jak każda ciężarna zaproszenie na darmowe badanie do Kvinneklinikken przy szpitalu. Oczywiście skorzystałam z tego.

Pojechaliśmy tam razem z mężem. Gdy tylko weszliśmy, pani obsługująca ultrasonograf spytała czy widzieliśmy już dziecko wcześniej. Powiedzieliśmy, że nie. Wiele Norweżek chodzi prywatnie na to badanie, bo coraz więcej ludzi uważa, że jedno jedyne usg to mało. Państwo zapewnia tylko jedno (jeśli wszystko jest w porządku z matką i dzieckiem) ze względu na koszty. Darmowe badanie ustalone jest nie przypadkowo na 18. tydzień ciąży. Jest już po organogenezie, można więc stwierdzić poprzez badanie organów wewnętrznych, czy dziecko rozwija się prawidłowo. Da się też ustalić płeć.

Ale gdyby mój przypadek był standardowy, nie pisałabym tego posta ;)

Od razu po tym, jak położyłam się na fotelu, kobieta stwierdziła, że mam duży brzuch. Nie skomentowałam. Gdy tylko przyłożyła sprzęt do brzucha ukazał nam się czarno - biały obraz dziecka. Tak jak na filmach, leżało sobie na pleckach, miało dużą głowę, szczupły tułów i ledwo dostrzegalne kończyny.

Niestety po sekundzie widok zniknął. Pani przesunęła wizję w lewo i skupiła się na jakimś niezidentyfikowanym obiekcie (coś jakby kula), który znikł nam z oczu po dwóch sekundach. 

I wtedy padły magiczne słowa: 

-"Wiesz dlaczego masz taki duży brzuch?"

- "Nie?"

- "W Twoim brzuchu jest nie jedno dziecko, tylko dwoje."

-  AAAAAA!!!!........ (krzyk  męża i mój, szok ... i cisza)

- "A z resztą jeszcze się rozejrzymy...." - powiedziała kobieta. 

Ja byłam już na tyle zszkowana, że nie mogłam oddychać i chwilowo zaczęłam się trząść z emocji. A jak znajdzie trzecie? O matko, co to będzie! Nie znalazła.
Lekarka zaproponowała, że zbada najpierw jedno, potem drugie dziecko. Długo mierzyła, oddalała i przybliżała obrazy. Pokazała nam bijące serca. Oglądaliśmy, jak dzieci się ruszają. Dlaczego ja niczego nie podejrzewałam, niczego nie czułam wcześniej? Mimo że obraz był czarno biały, wzruszenie i niedowierzanie było ogromne. Bo zamieszkały we mnie dwie dziewczynki. 

Na tak późno wykonanym usg nie da się stwierdzić, czy są jedno czy dwujajowe, ilu kosmówkowe ilu owodniowe. Dlatego tu traktuje się każdą ciążę bliźniaczą jako ciążę wysokiego ryzyka. Nawet jeśli nic złego się nie dzieje. Będę mieć badanie usg co dwa tygodnie, prawdopodobnie też więcej wizyt u lekarza, czy położnej. Póki co, z dziewczynkami wszystko w porządku. 

Cały plan urządzania malutkiego pokoiku dla dziecka runął ;) Wychodzimy z szoku i przyzwyczajamy się powoli, do tego, że pewnego dnia zamiast dwojga ludzi, będzie nas w mieszkaniu czworo.
I wreszcie zorientowałam się, że to nie jelita tak ciągle mi bulgoczą, tylko dziewczyny dokazują ;)

piątek, 11 sierpnia 2017

Skandynawianka w ciąży!

Standardowa koszulka na kartę ciąży ;)

W tym poście nie będzie pięknych obrazków, bo nie o nie mi tutaj chodzi. Chcę się z Wami podzielić pewną wiadomością, bo wreszcie czuję, że mogę to zrobić. No więc sprawa wygląda tak, że jestem w 18. tygodniu ciąży (piąty miesiąc), jutro zaczynam 19. tydzień! Opowiem Wam po kolei co się działo w pierwszym trymestrze. Niech to będzie wskazówka oraz chwila refleksji dla tych, którzy planują dziecko właśnie w Norwegii. 

poniedziałek, 31 lipca 2017

Morskie przygody - żaglowcem i łódką ;)





Dziś dwie niedrogie propozycje na zwiedzanie okolic Bergen z innej niż lądowa perspektywy. Jeśli nie jesteście bogatymi turystami i nie stać Was na ekskluzywne wycieczki jachtem, a marzy Wam się morska przygoda, to mam dla Was dwie alternatywy.

wtorek, 20 czerwca 2017

Czy jesteś tu obcy? Cz. III


Bardzo dawno nie pisałam ciekawostek o Norwegii. Jakby tak się zastanowić to jest to temat nie na wpis tylko na książkę. Tym razem uraczę Was tylko kilkoma prywatnymi odkryciami Skandynawianki ;)

Zupa rybna po bergeńsku



Robiłam tyle razy, a nigdy nie pomyślałam o tym, żeby opisać to na blogu! Najpierw były uprzedzenia w stosunku do samej zupy rybnej. Bo przecież zupa z ryby nie może być smaczna, gdzieś jako dziecko to usłyszałam i zawsze tak uważałam. Do tego doszły jeszcze składniki na torebce z przyprawami do zupy: napisali, że zupę robi się na mleku. Na mleku? No właśnie ....

środa, 3 maja 2017

Przeprowadzka 2017

Nasze nowe okno na świat


Nikt z Was pewnie nie lubi się przeprowadzać. Sam proces pakowania i rozpakowywania to nie jest to, co lubimy najbardziej ale czasami warto. Dlaczego? Bo każde nowe miejsce to nowe możliwości.

niedziela, 9 kwietnia 2017

Na podwórku u Edvarda Griega

Dom Edvarda Griega, Troldhaugen

Pewnie większość z Was słyszała o tym norweskim kompozytorze z okresu romantyzmu. W Norwegii uważany jest on za najwybitniejszego, nie tylko ze względu na talent kompozytorski ale za wkład w tworzenie się świadomości narodowej młodego norweskiego państwa. Edvard urodził się w 1843 roku i spędził dzieciństwo w Bergen, w okolicy nabrzeża ale jego dom rodzinny zniknął z powierzchni ziemi w wyniku eksplozji. 

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Ryba ługowana

Daliśmy radę!

To nic, że Boże Narodzenie już dawno za nami. Kupiliśmy jakiś czas temu kawał ryby z Lofotów w promocji i uznaliśmy że tak kontrowersyjne danie wigilijne jak lutefisk to coś, czego musimy spróbować. Już raz próbowaliśmy w hotelu Ullensvang podczas julebord i nic nam sie nie stało. Przeżyliśmy i nie dopadły nas sensacje żołądkowe. Lutefisk to dorsz moczony w wodzie, zanurzony potem w ługu sodowym - substancji silnie żrącej, a nastepnie znów moczony w wodzie przez kilka dni. Substancja galaretowata do gotowania lub smażenia. Brzmi okropnie, prawda? No ale my lubimy wyzwania :)

piątek, 17 marca 2017

Patent sternika motorowodnego


A gdyby tak móc popłynąć łódką na wycieczkę weekendową połączoną z wędkowaniem? Fajna sprawa, zwłaszcza, że morze jest na wyciągnięcie ręki. Ale najpierw trzeba mieć umiejętności oraz uprawnienia do sterowania taką łódką. I o tym będzie ten post.

czwartek, 2 marca 2017

Dwie ważne aplikacje




Tak jak już gdzieś na blogu wspominałam, w Norwegii najlepiej mieć telefon z androidem. Tu aplikacje nie działają na tych z systemem operacyjnym Windows. My kupiliśmy sobie telefony już tu na miejscu i jesteśmy zadowoleni. Ceny są podobne do polskich. Kiedy "wprowadzałam się" do mojego nowego telefonu ustawiłam sobie język norweski. Wszystkie aplikacje, które mam w telefonie są po norwesku. Nie będę omawiać aplikacji typu finn.no czy yr, ponieważ większość je zna. Zacznę więc od Remy.

środa, 15 lutego 2017

Norweska telewizja kablowa



Od niedawna mamy telewizję kablową i chciałam w związku z tym podzielić się z Wami moimi wrażeniami związanymi z jej załatwianiem i użytkowaniem. Większość rodaków mieszkających w Norwegii, a zwłaszcza tych których ja znam, nie ogląda telewizji norweskiej. Są oczywiście tacy, którzy wynajęli mieszkanie z telewizorem i telewizją w cenie ... ale jej nie oglądają, bo jest po norwesku. Inni nie chcą w ogóle mieć telewizji po norwesku bo nie znają języka, albo też zastanawiają się nad zamówieniem jakiegoś pakietu. Jednak opłata dla NRK w wysokości ponad 2800 koron rocznie odstrasza ich dosyć skutecznie. Czy warto zapłacić i mieć telewizję?

poniedziałek, 16 stycznia 2017

Noworoczne spotkanie firmowe - julebord

Julebord nad Hardangerfiordem

W Norwegii, tak samo jak w Polsce odbywają się spotkania a'la opłatkowe dla pracowników. Rzadko jednak ma to miejsce w zakładzie pracy. Przedsiębiorstwo raczej wynajmuje salę i zaprasza pracowników z osobami towarzyszącymi. Impreza ma charakter integracyjny i czasem jest też jakieś podsumowanie roku, czy inne przemówienie. Stałym elementem jest uroczysty późny obiad/kolacja oraz impreza taneczna, gdzie obowiązuje strój wieczorowy. Na tego rodzaju zabawie można pojeść sobie tradycyjne norweskie potrawy, w tym potrawy świąteczne. Zdecydowanie jest to także impreza dla tych, którzy lubią wypić i potańczyć. Rozmachem przypomina wesele. Każdy zakład ma inny budżet i możliwości, więc ja piszę tutaj o moich pierwszych doświadczeniach związanych z tego rodzaju imprezami.

niedziela, 8 stycznia 2017

Jagnięcina w kapuście

"Får i kål" po naszemu

Norweska kuchnia bywa zaskakująco prosta. Tak prosta, że aż chce się trochę poszaleć i sprawić, żeby smakowało lepiej. Lepiej, czyli po mojemu. Razem z mężem zrobiliśmy wczoraj danie wigilijne: jagnięcinę w kapuście - ale nie do końca po norwesku. To nic, że wigilia już była, to nic, że to nasz pierwszy raz z jagnięciną. Trzeba było się odważyć :)