czwartek, 11 kwietnia 2019

Roczniaki do przedszkola



Wczoraj, 10. kwietnia dziewczynki dostały miejsce w przedszkolu. Niby to było do przewidzenia, niby oczywista rzecz, a oboje z mężem bardzo byliśmy podekscytowani.  Wczoraj, jako jedni z pierwszych dostaliśmy propozycję z akurat tego przedszkola, do którego chcieliśmy je posłać. W Norwegii nie ma żłobków, a miejsce w przedszkolu dostaje się na cały okres przedszkolny. My dostaliśmy miejsce od piątego sierpnia tego roku, do 31. lipca 2023 roku. Dziewczynki pójdą pierwszy raz do "prawdziwego" przedszkola. Na początku pewnie z mamą, na kilka godzin ale docelowo mają być tam osiem godzin dziennie.

I wtedy pomyślałam sobie, że to przecież wcześniaki, że będą mieć co prawda 20 miesięcy ale będą wtedy na poziomie 18 - miesięcznych dzieci. Czy to nie za wcześnie? Nasi znajomi, Polacy, nie zapisali swojej córeczki, która jest od naszych starsza.

A teraz krótka notka ze statystyki. W Norwegii siedmioro na dziesięcioro dzieci zaczyna chodzić do przedszkola po ukończeniu pierwszego roku życia. To oznacza, że tylko trzydzieści procent dzieci idzie do przedszkola jako dwulatki lub później. Do przedszkola chodzi 98 % dzieci pięcioletnich. 
Rodzice posyłają dzieci do przedszkola wcześnie, niektórzy mają wyrzuty sumienia ale odnoszę wrażenie, że robią tak, bo wszyscy tak robią. Kolejny argument jest taki, że tutaj dziadkowie nie biorą wnuków pod opiekę, rodzice muszą sobie radzić z pracą i wychowaniem dzieci sami. Oczywiście jest możliwe funkcjonowanie rodziny, gdy tylko jedna osoba pracuje ale na dłuższą metę oznacza to ograniczanie się ze wszystkimi wydatkami do minimum i pogorszenie jakości życia rodziny.

Instytut Zdrowia Społecznego przeprowadził badania na 1300 dzieciach, żeby odpowiedzieć na podstawowe pytanie, które dręczy rodziców: "Czy to nie za wcześnie?" 

I okazuje się, że nie. Naukowcy badali dzieci pod kątem rozwoju mowy, poczucia bezpieczeństwa oraz lęku separacyjnego i lęków w ogóle.
Specjaliści podkreślają, że dzieci które są w domu do 18. miesiąca życia, wcale nie są emocjonalnie lepiej lub gorzej "wyposażone" od tych, które posyłane są do przedszkola wcześniej. To oznacza, że proces socjalizacji, oswajania się z obcymi przebiega tak samo u wszystkich dzieci do 18 . miesiąca życia, niezależnie od tego, czy są pod opieką przedszkola czy wyłącznie w domu. Naukowcy wychodzą więc z założenia, że posyłanie do przedszkola dzieci dwunastomiesięcznych nie jest szkodliwe dla ich rozwoju emocjonalnego.

Kiedy usłyszałam o tym pierwszy raz, pomyślałam, że to propaganda. Albo nakręcanie rynku, żeby zapisywać dzieci zaraz po urodzeniu do przedszkola (to nie żart, tak to często wygląda). Żeby kupować drogie body z merynosów, dodatkowe wózki do spania na podwórku, bo takie są wymogi personelu przedszkolnego.

Teraz widzę to inaczej. Moje dziewczynki muszą nauczyć się przebywać z innymi dziećmi i nauczyć się języka norweskiego. Jeśli zaczną chodzić do przedszkola razem z innymi, które tak jak one jeszcze nie mówią, nie będzie to dla nich taki stres. Bo przecież są przyzwyczajone do tego, że nie rozumieją wszystkiego, co mówi mama i tata. Nie wyobrażam sobie posłać je do przedszkola razem z trzy lub czterolatkami, które świetnie komunikują się w języku norweskim. A moje co? Czułyby się jeszcze bardziej osamotnione i bezradne. Taka sytuacja, to nawet dla dorosłego człowieka ogromny stres, a co dopiero dla dziecka. 

Poza tym odnoszę wrażenie, że nawet dzieci, które ledwo ukończyły roczek, potrafią się śmiertelnie nudzić w domu. Moje się nieraz nudzą, zauważyłam to dopiero, gdy poszliśmy do przedszkola otwartego, miały wtedy dziesięć miesięcy. Dzień później chyba były rozczarowane, że jednak są znów w domu, bo kręciły się chaotycznie, jakby czegoś szukały. Nie kupuję im co chwilę zabawek, mają ich mało, bo nie mam miejsca na nie w mieszkaniu. Nie wożę ich na wycieczki, wychodzę tam, gdzie muszę oraz czasem na plac zabaw i spacer. Chcę oddać je pod opiekę do przedszkola, żeby zapewnić im wszystkie te atrakcje, których w domu nie mają. Masa zabawek, instrumenty muzyczne, przedstawienia, mini eksperymenty naukowe. Jedzenie w dużym towarzystwie, ruch na świeżym powietrzu oraz spanie w wózku na zimnie. Tak, tego zdecydowanie im brakuje. Niech się hartują na zdrowie.

Źródło:

https://www.aftenposten.no/norge/i/jQV6o/--Barnehage-ikke-skadelig-for-ettaringer

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz