![]() |
Daliśmy radę! |
To nic, że Boże Narodzenie już dawno za nami. Kupiliśmy jakiś czas temu kawał ryby z Lofotów w promocji i uznaliśmy że tak kontrowersyjne danie wigilijne jak lutefisk to coś, czego musimy spróbować. Już raz próbowaliśmy w hotelu Ullensvang podczas julebord i nic nam sie nie stało. Przeżyliśmy i nie dopadły nas sensacje żołądkowe. Lutefisk to dorsz moczony w wodzie, zanurzony potem w ługu sodowym - substancji silnie żrącej, a nastepnie znów moczony w wodzie przez kilka dni. Substancja galaretowata do gotowania lub smażenia. Brzmi okropnie, prawda? No ale my lubimy wyzwania :)
Postanowiliśmy zrobić lutefisk sami. Najpierw wyjęliśmy nasze cudo z zamrażarki.
Po rozmrożeniu pokroiliśmy na kawałki i oprószyliśmy solą i pieprzem. Piekarnik nastawiony na 200 stopni i pieczemy 40 minut.
W międzyczasie gotujemy ziemniaki i przygotowywujemy sałatkę z groszku. Groszek gotujemy, odcedzamy wodę, rozdrabniamy widelcem i dodajemy masło. Norwegowie polecają do smaku pokrojony w kostkę i przysmażony boczek. My tak własnie zrobiliśmy. Ryba ma bardzo delikatny smak. Groszek bardzo pasuje do dania. Nie bójcie się spróbować lutefisk! Nie taki on straszny ;)
Źródło:
http://www.godfisk.no/Oppskrifter/Norge/Lutefisk
Może się kiedyś skuszę:) choć opinie o tym daniu słyszałam różne...
OdpowiedzUsuńMoże się kiedyś skuszę:) choć opinie o tym daniu słyszałam różne...
OdpowiedzUsuńWygląda bardzo aptyecznie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo dziwny przepis, wcześniej nie słyszałam o takim przepisie. Ja jednak wolę proste, nieskomplikowane potrawy jak na przykład https://mowisalmon.pl/przepisy/losos-smazony-z-sosem-pomidorowo-imbirowym-i-frytkami-z-pieczonych-warzyw/ Lubię takie pieczone warzywka i uważam, że świetnie uzupełniają smak ryby.
OdpowiedzUsuń