poniedziałek, 2 września 2019

Samochody w Norwegii - przygody rodziny prawie elektrycznej ;-)

Chwilę po dokonaniu zakupu


Miałam kiedyś dla Was artykuł o kupowaniu samochodów w Norwegii ale nie zdecydowałam się na jego opublikowanie.

Po pierwsze nagle wiele się pozmieniało. Wprowadzono nową nazwę opłat dla właścicieli pojazdów, proces przerejestrowywania wygląda też inaczej, niż za pierwszym razem, gdy kupiliśmy samochód.

Po drugie mamy też od niedawna inne, zupełnie nowe doświadczenia. Mamy za sobą kilka zakupów samochodów w Norwegii.

Zamiast więc pisać, jak się kupuje auto w Norwegii, postanowiłam raczej skupić się na porównaniu różnych opcji - na podstawie naszych doświadczeń. 


Porównam też wady i zalety kupowania od osoby prywatnej i w komisie.

Od początku więc ... Przyjechaliśmy do Norwegii autem w dieslu. Niestety musieliśmy samochód sprzedać, bo autem z Polski można tu jeździć tylko rok. Koszty tankowania mieliśmy dość duże i szykowały się wtedy podwyżki cen diesla. Trzeba też pamiętać, że trudno się taki samochód odpala, gdy jest zimno.

Nasze pierwsze auto kupione tu to była mała ekonomiczna Toyota na benzynę. Kupiliśmy od osoby prywatnej za gotówkę. Wszystko było dobrze, poza jedną rzeczą. Auto miało zardzewiałe podwozie i po dwóch latach użytkowania trafiło na złom, gdyż cena napraw, wymian poszczególnych elementów przekraczała wartość samochodu. Nasze auto, które wyglądało na sprawne, nie przeszło przeglądu i zszokowało to nas bardzo. Z dnia na dzień zostaliśmy bez samochodu.

Nasz drugi samochód musieliśmy również kupić za gotówkę. Okazało się, że żeby kupić coś porządnego, trzeba wziąc kredyt. A nowi mieszkańcy Norwegii nie mogą pożyczać pieniędzy przez pierwsze trzy lata. I znowu kupiliśmy od osoby prywatnej i byliśmy niezadowoleni. Bo tanie auta świeżo po przeglądach nie zawsze są sprawne. Być może niektórzy mają znajomości na stacjach kontroli pojazdów. Tego nie wiemy na pewno. Wiedzieliśmy jednak, że już więcej nie kupimy od osoby prywatnej.

Nasze auto trzeba było co chwilę naprawiać. Koszty napraw, drogie paliwo oraz nowe bramki i nowe cenniki opłat drogowych przelały czarę goryczy. Uznaliśmy, że na starego, niepewnego grata wydajemy miesięcznie więcej, niż gdybyśmy wzięli sobie nowy samochód w kredycie.

I teraz pytanie, jakie auto kupić w pięcioletnim kredycie?

My od niedawna mamy auto elektryczne. Jak na razie jesteśmy bardzo zadowoleni. Pierwszy raz odkąd tu jesteśmy, czujemy się komfortowo i dobrze w naszym samochodzie. Jeździmy bez kompleksów i stresu, że coś może się stać. Okazało się, że taki typ samochodu jest właśnie dla nas. 

Dlaczego? Dlatego, że jeździmy niewiele i  poruszamy się głównie po mieście, gdzie roi się od opłat za bramki. Teraz płacimy za bramki połowę mniej. Płacimy też dużo mniej za ubezpieczenie. Nie płacimy za paliwo. Mąż ładuje samochód w pracy. Mamy też możliwość szybkiego ładowania na stacjach w okolicy. 

Kredyt dostaliśmy przez internet, dosłownie w 15 minut. Właściwie to to, co dostaliśmy, to zaświadczenie z banku, że sfinansuje nam pożyczkę, jeśli kupimy samochód oraz warunki takiego kredytu. Piszę o tym, bo jest to szalenie ważne.

Następnie zaczęliśmy szukać samochodu. Znaleźliśmy komis z długą tradycją i dobrymi opiniami w internecie. Następnego dnia byliśmy na dwóch jazdach próbnych w dwóch salonach. Po wybraniu auta, nadszedł czas na zawarcie umowy kupna - sprzedaży. I wtedy wyciągnęliśmy naszego asa z rękawa. Mieliśmy zaświadczenie o finansowaniu kredytu z banku na dobrych warunkach i na niski procent. Komis - zazwyczaj pomaga sfinansować zakup i współpracuje z wybranymi bankami. Okazuje się jednak, że ich pomoc nie zawsze się opłaca. Pokazaliśmy nasze zaświadczenie i dokonaliśmy korekty kredytu. Gdyby nie uprzednio zdobyte zaświadczenie - płacilibyśmy co miesiąc prawie tysiąc koron więcej. I nawet nie wiedzielibyśmy, że bank dałby nam kredyt na lepszych warunkach, niż z pomocą komisu.

Mimo to, polecam komisy. Ich zaletą jest to, że macie gwarancję na wybrane elementy pojazdu oraz pięcioletnią gwarancję na to, że nie ma ukrytych wad. Jeśli okaże się, że są ukryte wady, można domagać się od sprzedawcy zwrotu kosztów naprawy. Od osoby prywatnej będzie trudniej uzyskać jakiekolwiek pieniądze, gdyby okazało się, że coś jest nie tak. 
Poza tym samochód z komisu jest zazwyczaj po przeglądzie w warsztacie należącym lub współpracującym z komisem. 

Jeśli macie auto, którego chcecie się pozbyć, możecie zostawić je w komisie w rozliczeniu. Dzięki temu zmieniacie auto w ciągu jednego dnia i pozbywacie się problemu. 

Auto z komisu odbieracie gotowe zarejestrowane. Możecie nim od razu jechać do domu. Wadą aut z komisów jest jedynie to, że są droższe. Uważamy jednak, że warto dopłacić i mieć spokój.  

Jesteśmy teraz rodziną prawie elektryczną. Wózek mam na baterię i ładuję co tydzień. Mąż też raz w tygodniu ładuje baterie w samochodzie. Tylko łódka nieelektryczna, ale cóż na to poradzić ;-)

5 komentarzy:

  1. Myślę, że Volvo X90 jest bardzo fajnym autem dla rodziny, ale jeśli komuś ten model nie wystarcza to jest jeszcze pakiet Excellence. Tutaj https://bbmotor.pl/jesli-zwykle-x90-cie-rozczarowuje-zawsze-jest-pakiet-excellence/ znajdziecie artykuł na jego temat.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zajrzyjcie też tutaj https://rajdkolobrzeski.pl/ To profesjonalny portal motoryzacyjny,. Znajdziecie tam praktycznie wszystko co powinniście wiedzieć na temat najnowszych modeli samochodów i nie tylko!

    OdpowiedzUsuń
  3. O samochód trzeba dbać. Bardzo wazna jest Regeneracja silnika. W ofercie firmy Ceramizer znajdziesz preparaty do zabezpieczenia i regeneracji silnika.

    OdpowiedzUsuń
  4. My w końcu chcemy kupić samochód. Mąż cały czas szuka idealnego dla nas... czyta artykuły na https://ladaklub.pl/tipo-moze-przyniesc-fiatowi-rekordowa-sprzedaz-zreszta-nie-bez-powodu/ przegląda ogłoszenia itd. Mam nadzieję, ze w tym roku uda się już coś ogarnąć.

    OdpowiedzUsuń
  5. My się też właśnie zastanawiamy poważnie nad takim rozwiązaniem jak salon samochodowy kia: https://technotop.pl/kia/samochody-nowe/ . Widziałam, że mają bardzo duży wybór aut tej marki.

    OdpowiedzUsuń