poniedziałek, 31 lipca 2017

Morskie przygody - żaglowcem i łódką ;)





Dziś dwie niedrogie propozycje na zwiedzanie okolic Bergen z innej niż lądowa perspektywy. Jeśli nie jesteście bogatymi turystami i nie stać Was na ekskluzywne wycieczki jachtem, a marzy Wam się morska przygoda, to mam dla Was dwie alternatywy.




Żaglowcem :)

Lato w pełni, a ja zapomniałam opisać możliwości spędzania czasu poza lądem w mojej okolicy. Każdy kto był w Bergen na nabrzeżu wie, że stoi tam wielki, biały trójmasztowiec. Nazywa się on Staatsraad Lehmkuhl i jest dumą tego miasta, bo jest to najstarszy żaglowiec w Norwegii. Okazuje się, że używany jest do szkoleń żeglarskich, nawet na Karaibach, że pływa w regatach po morzach i oceanach na całym świecie. A u nas można się nim wybrać w rejs. O takim właśnie rejsie Wam opowiem. Mój pracodawca wysłał zaproszenia na rejs tym właśnie żaglowcem dla wszystkich pracowników. Trzeba było się zgłosić i wpłacić 200 koron "wkładu własnego" za osobę. Ja popłynęłam z mężem. Jeśli nikt Wam wycieczki nie zasponsoruje, cena za kilkugodzinny rejs za osobę wynosi 500 koron. W tej sumie mamy rejs około czterogodzinny, szwedzki stół z krewetek i śledzi serwowany w różnych sosach i różne rodzaje pieczywa. Niestety napoje trzeba kupić sobie w pokładowym barze, a są po restauracyjnych cenach. Na pokładzie jest też koncert na żywo. Uważam, że było fajnie, choć padało cały czas. Jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki jak tylko odpłynęliśmy od Bergen, ściana deszczu zniknęła! Powróciła, gdy wracaliśmy do portu, dlatego też nie pochwalę się super zdjęciami. 






Jeśli ktoś lubi morskie przygody, może zamówić sobie taki rejs przez internet na stronie internetowej Staatsraad Lehmkuhl. Na statku można też zamówić zwiedzanie całego okrętu z przewodnikiem.




Łódką:)

Na wyspie Herdla (sama północ Askøy) znaleźliśmy całkiem fajną ofertę wynajmu łódek. Koszt na cały dzień to 600 lub 700 koron, w zależności od łódki. Jest to wspaniała sprawa dla osób, które lubią powędkować, a z łodzi można złapać całkiem inne i dużo większe ryby niż z brzegu. Ostatnio na naszym stole królują morszczuki i molwy ;) Może 700 koron to dużo, ale jeśli znajdzie się kilku chętnych na wędkowanie, to można się złożyć i za niewielkie pieniądze przeżyć wspaniałą przygodę. Łodzie są 5-6 osobowe, są zatankowane do pełna i mają mapę oraz echosondę. Każda łódź ma  mniej niż osiem metrów długości i zalicza się do małych, dlatego nie wymagane jest posiadanie uprawnień do jej prowadzenia. Również moc silnika nie przekracza 25 koni mechanicznych, czyli można pływac bez patentu sternika. Taką prędkością nie poszalejecie na wodzie. Uważam jednak, że dla ludzi nie obeznanych z poruszaniem się po morskich szlakach wodnych oraz dla wędkarzy taka prędkość całkowicie wystarczy. Właściciel obiektu wynajmuje również domki dla wędkarzy i ma zaplecze sanitarne do czyszczenia ryb. Jeśli pojawicie się tam pierwszy raz, będzie chciał Wam pokazać obiekt, poinstruuje Was jak działa łódź i jak się z nią obchodzić. Gdyby na morzu pojawił się jakiś problem, wystarczy rzucić kotwicę i zadzwonić do właściciela, a on przypłynie i odholuje Was. Zanim kupimy własna łódź będziemy chcieli pokorzystać z wynajmowanych. I robimy to często i bardzo chętnie! Mimo że uprawnienia do prowadzenia tych łódek nie są wymagane, warto wiedzieć, jakie są zasady poruszania się, kto ma kiedy pierwszeństwo itp. Można się wtedy poczuć pewniej i bezpieczniej. Nie zamawiajcie łodzi, jeśli dopiero uczycie się pływać, a prognozy pokazują wiatr silniejszy niż 5 m/s. My polecamy i uważamy że warto, nie tylko ze względu na ryby, ale i wspaniałe widoki wokół.
O wędkowaniu morskim z łodzi dla początkujących powstanie niedługo artykuł. Będzie w nim wiele praktycznych porad, czyli wszystko to, czego my się nauczyliśmy pływając i wędkując.

Mewy polują na przynętę ;)








2 komentarze: