środa, 3 maja 2017

Przeprowadzka 2017

Nasze nowe okno na świat


Nikt z Was pewnie nie lubi się przeprowadzać. Sam proces pakowania i rozpakowywania to nie jest to, co lubimy najbardziej ale czasami warto. Dlaczego? Bo każde nowe miejsce to nowe możliwości.


I wcale nie chodzi o to, że mieszkanie jest ładniejsze albo o to w jakiej okolicy leży. Oczywiście - to też jest bardzo ważne. Nasze poprzednie mieszkanie to był dom wielorodzinny ze wspólnym wejściem. Była tam ruchliwa ulica zaraz obok i brak podwórka, na którym możnaby sobie usiąść i pogrillować. Kosze na śmieci i plac parkingowy był wspólny dla wielu mieszkańców. Wiadomo, we wspólnocie bywa tak, że ktoś zastawi Ci samochód albo nie posortuje śmieci. Z wieloma sąsiadami nie można było porozumieć się w żadnym logicznym języku, jak np. po norwesku, czy angielsku. Chociaż mieszkanie było w bardzo dobrej lokalizacji, bardzo tanie, duże i funkcjonalne, postanowiliśmy z niego zrezygnować. Zrobiliśmy z mężem coś nietypowego. Przeprowadziliśmy się na droższe i mniejsze mieszkanie ;-). Jesteśmy jednak bardzo zadowoleni. Mamy osobne wejście do domu, nad nami mieszka sympatyczny właściciel - Norweg, który dba o to, żeby niczego nam nie brakowało. Poza lepszym standardem mamy własną część ogrodu, własny parking oraz prąd i ogrzewanie wliczone w cenę najmu. Hurra ... ! Zadomowiliśmy się tu w kilka dni. Nagle zaczęliśmy doceniać to, jak wspaniale jest mieć własny ogród ... chociaż w Polsce zawsze mieliśmy ogród koło domu. Cóż za odkrycie, prawda? Planujemy odkryć też na nowo jak to wspaniale jest mieć szklarenkę, czy kwiaty koło domu. Zobaczymy, czy coś przeżyje na naszym podwórku. Póki co, trwa wstępna obróbka i zapoznawanie się z terenem. Wiosna była pod koniec kwietnia, a dziś chyba lato wpadło na chwilę do Bergen! Zobaczymy jak długo zostanie.




A jeśli zimno wróci? Nie boimy się już! Poza prądem, na którym nie musimy oszczędzać, mamy jeszcze piecyk na drewno w salonie ;-) Drewno też mamy. Będziemy mogli znów odkryć jak to fajnie jest mieć stary stylowy piecyk w salonie na jesienne wieczory.




Ale wróćmy na chwilę do decyzji o przeprowadzce ... było nam w sumie dobrze ale marzyło nam się więcej prywatności i swobody. Zaczęliśmy szukać w internecie mieszkań do wynajęcia. Ceny mieszkań z dwoma sypialniami wahają się od ośmiu do kilkunastu tysięcy, z tym że osiem tysięcy to jakiś tam jeden wyjątek 20 km od centrum, a większość mieszkań raczej w cenach od dziesięciu tysięcy wzwyż. Znalazłam jedno we w miarę rozsądnej cenie i obserwowałam je. Okazało się, że jak wiele innych widnieje na stronie finn.no już od ponad miesiąca. Miesiąc później napisałam do właściciela, że chcielibyśmy mieszkanie zobaczyć. Zgodził się na oględziny następnego dnia i dostosował się do nas godzinowo. Mimo że chcieliśmy się przeprowadzić dopiero za półtora miesiąca nie było żadnego problemu. Jak widać sytuacja na rynku mieszkaniowym zmieniła się. Nie ma walki o mieszkania, a klient jest pan! Formalności związanych z przeprowadzką nie było wiele. W ciągu ośmiu dni od przeprowadzki trzeba zgłosić to do Skatteetaten, wcześniej rozwiązać lub poprzenosić umowy na internet, telewizję czy prąd. Wszystko robi się przez internet. Coraz bardziej podoba mi się Norwegia. Mam nadzieję, że to ostatnia przeprowadzka w tym roku ;-)

4 komentarze:

  1. Ja mam wskazówkę co do ogródka :) Żeby przeżyć zmasowany atak czarnych ślimaków żrących wszystko polecam Wam sadzenie w "skrzynkach". A raczej w takich drewnianych ramach które stawia się na podłożu i napełnia ziemią :) Podobno po drewnie tak skubańce nie zasuwają :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej, dzięki za poradę, na razie ślimaków nie widać. My kupiliśmy taką niewielką szklarnię w Juli. Mamy wszystko w plastikowych lub ceramicznych doniczkach. Jak ślimaki przypełzną, to najwyżej obudujemy szklarenkę drewnem. Jeszcze raz dzięki za wskazówkę ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. ...jak tam ślimaki...były, są? Nie wiem czy znasz serial Side om Side - w którymś z odcinków w ramach dugnad sąsiedzi pod wodzą Christian Kopperud (sąsiad snob)urządzają polowanie na ślimaki...genialne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, tego akurat nie widziałam ale mamy sposób na ślimaki. Kupiliśmy za 20 koron worek soli morskiej, obsypaliśmy szklarnię dookoła i już żaden ślimak nie podejdzie. Czasem trzeba dosypać, bo deszcz rozpuści ale nie mamy już problemu ze ślimakami.

      Usuń