czwartek, 15 września 2016

Zwiedzanie Bergen po mojemu


Sprytni i głodni wrażeń wiedzą, że na urlop lepiej polecieć na tydzień lub dwa za granicę zamiast znów nad polskie morze. Dlaczego? Bo jest tak samo drogo, a czasem nawet taniej. Opowiem Wam jak to można zaplanować w moim mieście. A mieszkam w fajnym mieście. Niektórzy uważają, że jest najładniejsze w całej Norwegii. Brama do fiordów, miasto na siedmiu wzgórzach, stolica kulturalna ... można je nazywać jak się chce. Jedno jest pewne - Bergen jest urokliwe.


Udany wyjazd jest kwestią dobrego planowania. Jeśli nie ma się tu znajomych, najlepiej skorzystać z noclegów oferowanych przez airbnb. Jest to portal, na którym osoby prywatne udostępniają za niewielką cenę swoje mieszkania lub pokoje na krótki okres czasu. Cenowo wychodzi tak samo, jak w Polsce. Warto ponad miesiąc wcześniej zaplanować lot, żeby nie zapłacić więcej niż 600 zł w obie strony. Im więcej osób, tym bardziej opłaca się podróż samochodem. Im bliżej sezonu, tym drożej. Pamiętajcie, że wysoki sezon to czerwiec, lipiec i sierpień. Najpiękniejszym miesiącem w Norwegii jest jednak maj, a w tym roku odnoszę wrażenie, że wrzesień bije na głowę piękną pogodą wcześniejsze letnie miesiące.

Jeżeli przylatujecie samolotem, to potrzebny Wam będzie bilet na komunikację miejską. Tu w Bergen takim odpowiednikiem MZK jest skyss. W budynku skyss można podejść do informacji i kupić sobie tygodniowy bilet na komunikację miejską za 240 koron. Za tą cenę jedna osoba dorosła może jeździć wszystkim na całym terenie miasta i gminy Bergen. 

Osobiście uważam, że polecana przez biura turystyczne Bergen Card opłaca się tylko wtedy, gdy ktoś ambitny chce zwiedzić więcej niż dwa muzea jednego dnia. Cena 240 koron za dobę, nie jest jak dla mnie atrakcyjna, skoro za taką cenę można kupić tygodniowy bilet na całą komunikację. Większość atrakcji Bergen jest darmowa, a muzea na prawdę są dostępne za 100 koron za bilet.

Odradzam osobom niezamożnym stołowanie się w restauracjach. Można stracić nawet 1000 zł za obiad dla dwóch osób. Lepiej kupować produkty w markecie Rema 1000 i samemu przyrządzać sobie obiady. Jest dużo możliwości kupienia czegoś do przygotowania na szybko. A czasu mamy dużo, bo latem widno jest prawie przez całą dobę. Nikogo więc nie dziwi widok ludzi idących w góry nawet o godzinie 17.00.

Co warto zobaczyć? Jest tego wiele ale ja skupię się na kilku atrakcjach, według mnie najważniejszych.

# Bryggen. Szereg kolorowych domków na nabrzeżu, o których możecie poczytać w każdym przewodniku o Bergen. Dlaczego Bryggen? Bo te domki wpisane są na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i mają imponującą historię. Mieszkali tam niegdyś bogaci niemieccy kupcy, czyli hanzeatycka elita. Życie ich nie należało jednak do najłatwiejszych. Ze względu na zagrożenie pożarowe nie można było palić w piecach. Nie wolno im było mieszkać z rodzinami. Wszędzie panował więc chłód i półmrok oraz niewiarygodna ciasnota. Pierwszą rzeczą, jaka rzuca się w oczy turyście jest ten mrok, przerażająco krzywe ściany oraz specyficzny zapach drewna. Bryggen trzeba zobaczyć, bo robi wrażenie. Jest jak osada rybacka z książek o wielorybnikach, tylko taka bardziej "ekskluzywna". Oczywiście jest to darmowa atrakcja. I jeszcze jedno: w jednym z domków na Bryggen jest według mnie najlepiej zaopatrzony sklep z pamiątkami w całym mieście, a na straganach po przeciwnej stronie nabrzeża można kupić trolla z masy ceramicznej za jedyne 59 koron! Ja już mam :)









# Muzeum Hanzeatyckie. Według mnie najlepsze muzeum w tym mieście. Moja rada: najpierw Bryggen, potem to muzeum. Jest na prawdę blisko, traficie, nie zgubicie się. Tylko się nie spieszcie. Po godzinie 15.45 jest taniej. W sezonie 100 zamiast 150 koron, a od połowy sierpnia 100 koron, niezależnie od godziny wejścia.

# Fisketorget. Targ rybny pod gołym niebem w samym centrum, z niesamowitymi okazami owoców morza. Można porobić im zdjęcia i się porozglądać. Mieszkańcy Bergen wiedzą, że jak ma się ochotę zjeść jakiś lokalny przysmak, to lepiej wybrać się do marketu. Po pierwsze wszystko jest świeższe, po drugie dwa razy tańsze. Nie bierzcie hamburgera z renifera z budki obok. Zawiera on jakieś kilka procent renifera, a kosztuje dużo.

# Festplassen. Jeziorko w rynku. Sztuczne, ale ładnie wychodzą tam zdjęcia.




# Gamlehaugen. Oficjalna rezydencja króla. Za darmo można przejść się po pięknych ogrodach królewskich. Sama budowla z zewnątrz również robi wrażenie.






# Fløyen. Wjazd na platformę widokową kosztuje 90 koron w dwie strony. Na górze jest też darmowa toaleta, restauracja, sklep z pamiątkami, duży troll, z którym można sobie zrobić zdjęcie. Kolejka nazywa się Fløibanen, startuje niedaleko centrum i jest to początkowy etap tras w góry.



# Byfjellene. Siedem "gór miejskich" otaczających Bergen. Pamiętajcie, że góra górze nie równa i jeżeli pogoda jest niepewna, a Wy koniecznie chcecie w góry, to radzę przejść się łatwą trasą z szeroką ścieżką na Blåmannen lub Rundemannen. Jeżleli góra ma 500 metrów nad poziomem morza, to nie oceniajcie jej zbyt pochopnie. To oznacza, że jest tak, jakbyście szli na Śnieżkę, bo startujecie od poziomu morza. Ulriken też ma swoją kolejkę linową, Løvstakken ma strome podejście wymagające kondycji. Chyba z każdej góry miejskiej widać fiord i miasto, czyli jest tak, jak być powinno :)





Blåmannen


Droga na Rundemannen 


Kolejka linowa na Ulriken

Na koniec rada dotycząca pieniędzy. Nie bierzcie euro, tylko korony. Jest trudno znaleźć jakikolwiek kantor, a kurs wymiany jest nieciekawy, zwłaszcza w sezonie.


2 komentarze:

  1. Bergen faktycznie jest b. ładne. Targ wspaniały i pełen pięknych kwiatów a w lecie jako sprzedawcy piękne polskie studentki!
    ggozdawa

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Aniu:) Ciekawy wpis-informator turystyczny. Do zwiedzenia dorzuciłabym Akvariet i Bergen, Nordnesparken i (podobno- bo nie widziałam- wartą zobaczenia) aleję rododendronów zwaną "aleją zakochanych". Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń