wtorek, 29 października 2019

Przygotowania do urodzin poza domem



Idzie jesień, pogoda coraz bardziej dziadowska. A to oznacza, że urodziny za pasem. Niby jeszcze dużo czasu do imprezy ale tym razem mam dużo więcej do przemyślenia. Nie wystarczy wymyślić dwie potrawy, kupić tort w cukierni i już. W tym roku będzie inaczej, niż poprzednio.
Mamy małe mieszkanie, a potrzebujemy miejsca dla moich rodziców i dla gości na urodziny. Wynajęłam więc domek letniskowy całoroczny na czas przyjazdu moich rodziców i przeprowadzam się tam z rodziną na tydzień. Musimy mieć zorganizowane jakieś jedzenie dla wszystkich przynajmniej przez pierwsze dni, żeby nie trzeba było stać przy garach cały czas. Mamy sprzęty kuchenne, które trzeba zabrać, np. airfryer, który używamy codziennie, a z pewnością nie ma go na stanie domku. Musimy zabrać swoją pościel dla wszystkich. Będzie to ogromna operacja logistyczna.

Nasze dziewczyny będą pierwszy raz nocować w wynajmowanym miejscu. To nie będzie łatwe, bo one muszą mieć łóżeczka. Na stanie jest tam tylko jedno, co oznacza, że musimy rozmontować i zawieźć drugie łóżeczko. Jest też tylko jedno krzesełko do karmienia. Nie wiem, jak będą jeść - chyba jedna na kolanach u mamy, a druga na krzesełku i tak na zmianę. Nie będę przecież specjalnie kupować krzesełka do karmienia na ten jeden raz. Są też schody, oczywiście niezabezpieczone. 

Jest wręcz niemożliwe w mojej okolicy znalezienie kwatery z opcją dla małych bliźniaków. W domach przyjaznych rodzinom z małymi dziećmi, wszystko jest dostępne dla jednego małego dziecka. Wkurza mnie to niezmiernie. Oznacza to, że dopóki dziewczyny nie będą siedzieć na normalnych krzesłach i spać w normalnych "dorosłych" łóżkach, dopóty wyjazdy z nimi będą trudne, a znalezienie czegoś, by mieć jakikolwiek komfort psychiczny, praktycznie niemożliwe. 

Wiem, że jakoś to będzie ale denerwuje mnie to, że zamiast luksusu, będzie dużo trudniej niż w domu. Dziewczyny należą do tego typu dzieci, które dobrze wiedzą, że nie wolno im np. otwierać szafek, czy gryźć kabli ale choć nie pozwolisz im milion razy, one i tak będa próbować milion razy. Będą czekać aż się odwrócisz lub wyjdziesz do toalety. Ale gdy Ty patrzysz, są nieprawdopodobnie grzeczne, kochane i cudowne :-). 

Panie przedszkolanki potwierdzają, że trzeba je mieć nieustannie na oku i że wymagają bardzo dużej uwagi. Ja w domu nie odczuwam tego tak, bo wszystko mamy pozabezpieczane i panuje względny luz i swoboda. Dziewczyny poza wchodzeniem na stół i skakaniem po nim, mogą w zasadzie robić co chcą, bo nigdzie nie stanie im się krzywda. Nie biegam za nimi i nie pilnuję ich ... ale w wynajętym domu będę musiała.

Wiem, że damy radę ale boję się, że się po prostu wszyscy umęczymy. Mam szczerą nadzieję, że nie dadzą nam popalić za bardzo. I że nie będą chore. 

Dziewczyny są chore co dwa tygodnie. Obecny rekord zdrowia miał wynosić trzy tygodnie. Okazało sie jednak, że ten trzeci tydzień to okres inkubacji trzech różnych infekcji, które jednocześnie zaatakowały Laurę (wirusowa, bakteryjna i grzybicza, czyli swędzące i bolące chrosty różnego pochodzenia na ciele, gorączka, bóle głowy, gardła, katar kaszel i ogólnie Armagedon). Jak już przestała wyć po nocach, zachorowała na całego Sara, oczywiście ten sam pakiet chorób, co Laura. Jeden tydzień wycia i niespania po nocach mamy już więc za sobą, teraz dziewczyny dochodzą do siebie.

Im bliżej do urodzin, tym bardziej się cieszę i stresuję. Bo nie wiemy co i ile naczyń jest na stanie domku itd. Bo będę sama z hiperaktywnymi dziećmi i z gośćmi. Bo przecież dzieci jeszcze mogą wyć po nocach ze strachu, bo są w obcym miejscu. To nie jest przecież wykluczone. Bo mąż będzie w tym czasie bardzo dużo pracował. I nie będzie miał możliwości jechać dwudziesty raz do domu po coś, bo czegoś ze sprzętów nie ma na kwaterze. 

Wiem ... sama to na siebie sprowadziłam. Świadomie i dobrowolnie.

Oby chociaż połowa z tych moich czarnych wizji się nie sprawdziła. Resztę przeżyję, bo przecież urodziny mamy i dzieci są tylko jeden raz w roku. Co mnie więc nie zabije, to mnie wzmocni :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz