sobota, 28 grudnia 2019

Idzie sztorm i zagląda nam do okien 😁

Z okna salonu

Pewnego zimowego popołudnia zapadł zmrok. Była czwarta .... za oknem płynął kuter rybacki. Wcześniej nie widywałam takich osobliwości z mojego salonu. Dzieci patrzyły na niego, jakby w naszej zatoce ufo wylądowało na wodzie. I wtedy zobaczyłam prawdziwe ufo ;-).

Wiedzieliście, że niektórzy przystrajają swoje kutry lampkami choinkowymi na święta? Wtedy na prawdę wyglądają niesamowicie.


Ciągle patrzę na morze, upewniam się, że ono cały czas jest za oknem. Tak na wszelki wypadek. Od dwóch tygodni nasze życie dośc mocno się zmieniło i my też się zmieniamy jako rodzice.

Bo ta przeprowadzka jest inna niż wszystkie poprzednie.

Po pierwsze jest bardzo rozciągnięta w czasie. Musieliśmy kupić i rozłożyć sobie meble, żeby móc się rozpakować. I meble w większości mamy rozłożone. W poprzednim mieszkaniu są jeszcze niektóre rzeczy, trzeba je usunąć, mieszkanie wysprzątać i oddać. Mamy na to miesiąc.

Po drugie ta przeprowadzka jest ogromną zmianą naszego stylu życia. Nasze codzienne zwyczaje ulegają przemianie. A wszystko dlatego, że mamy zupełnie inny rozkład pomieszczeń, inne możliwości oraz dlatego, że nasze dziewczyny się zmieniły. Zaczęły zachowywać się inaczej i bawić się inaczej. Zaczęły z nami współpracować i słuchać naszych poleceń. To oznacza koniec bramek.

Dzieci oszalały ze szczęścia. Rodzice łaskawie otworzyli im świat. Świat, który miał 55 metrów kwadratowych i bramki przed kuchnią, piecykiem oraz dużym grzejnikiem, żeby nie gryzły kabli i go nie wyłączały.

Świat im urósł i stał się bardziej inspirujący, bo dziewczyny mogą chodzić dokąd chcą. Nie ma bramek zagradzających wszystko, mogą na przykład wchodzić do kuchni i otwierać szafki, kiedy ktoś dorosły też tam jest. Ale widać też, że są zszokowane zmianą. Ciągle patrzą na morze przez wielkie okna. Od tygodnia mają też otawrte łóżeczka, co oznacza niestety mniej wolności dla rodziców.

Nasz dom jest nieco starszawy. Stare domy jednak mają w sobie to Coś. A konkternie to, że mają mądrze rozplanowany rozkład pomieszczeń. Dla nas to prawdziwe błogosławieństwo, że można zamknąć każde pomieszczenie. Kuchnia i salon są oddzielnymi pomieszczeniami, do których wchodzi się z korytarza. Każdy pokój, salon, łazienkę, piwnicę można zamknąć na klucz, jeśli zajdzie potrzeba. Za to kocham to miejsce. Że w razie czego mogę dzieciom odciąć np. kuchnię i drzwi do piwnicy, a jednocześnie nie będę stawiać na nowo fortyfikacji obronnych.

I jesteśmy jakby bliżej natury ale w zupełnie inny sposób, niż do tej pory. Bo Natura woła do nas, gdy jest sztorm. Morze lekko się burzy, a lampki choinkowe na żywopłocie migają, bo wiatr rusza krzakami. Musimy się przyzwyczaić do sztormów, choć w naszej zatoczce nie są one ani gwałtowne ani groźne. Ale jednak jest to coś zupełnie innego, niż zwyczajny silniejszy wiatr w głębi lądu. Jest to takie wrażenie, że natura jest jednak potężna i to do niej należy ostatnie słowo. Bo mój domek jest malutki, a morze nieprzewidywalne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz