czwartek, 20 września 2018

Przedszkole otwarte


Niespodziewanie szybko okazało się, że dla dziesięciomiesięcznych dziewczynek istnieje oferta przedszkolna. Wczoraj byłam w ośrodku zdrowia na mierzeniu i ważeniu dzieci i padło pytanie, czy już chodzą do przedszkola ... no i drugie pytanie, dlaczego jeszcze nie? Dowiedziałam się, że na otwarte przedszkole czas najwyższy. Oczywiście wiedziałam co to jest i od dawna planowałam chodzić tam z dziećmi ale nie spodziewałam się, że nastąpi to tak szybko.

Dziś byłam z dziewczynkami po raz pierwszy w przedszkolu. Pewnie się zdziwicie dlaczego tak wcześnie. Ja też się dziwiłam, dopóki się nie dowiedziałam, że chodzą tam mamy z maluszkami, takimi zupełnie małymi, najczęściej niemowlakami. Tam gdzie my byliśmy wygląda to następująco: najmłodsze dzieciaczki mają cztery i pięć miesięcy, najstarsze około trzech lat. Dominują niemowlaki, które jeszcze nie chodzą. Dzieci się bawią, a mamy ze sobą rozmawiają, zapoznają się ze sobą. Poza tym jest też miejsce, gdzie można wymienić się używanymi ubraniami i zabawkami, ewentualnie kupić. Uznałam, że warto spróbować i jestem zadowolona. Dzieciaki chyba też.

Co to jest otwarte przedszkole?

Jest to miejsce, do którego rodzice chodzą z dziećmi i są za nie odpowiedzialni cały czas. Pilnują dzieci, sprzątają po nich itd. Są przedszkolanki, ale jest ich mniej niż w zwykłym przedszkolu. Nie trzeba się zapowiadać, zapisywać, składać wniosku o miejsce. Wystarczy przyjść i zadzwonić dzwonkiem do drzwi, a otworzą Wam i zaproszą do środka. Poza tym, nasze przedszkole nie różni się wizualnie od wszystkich innych, w których bywałam jako pracownik. Pod względem harmonogramu, jak i wyglądu jest takie samo jak każde inne. O tym, jak wygląda dzień w przedszkolu, pisałam tutaj. Tam gdzie my chodzimy, dzienny koszt pobytu dziecka wynosi 30 koron, za dwójkę płaci się 50. Można przyjść i wyjść kiedy się ma ochotę. Godziny otwarcia to 9.00 - 15.00 przez trzy dni w tygodniu. My byliśmy od około 10.00 do 13.00. Potem dziewczyny zaczęły robić się marudne i zaczęliśmy się zbierać do domu. Moim zdaniem przedszkole otwarte dla malutkich dzieci ma wiele zalet:

1. Dzieci mają rozrywkę, nowe zabawki, inne niż w domu, kontakt z rówieśnikami, inny, ciekawszy dzień niż zwykle;
2. Rodzice mają możliwość spotkać się i porozmawiać o swoich doświadczeniach, jest to z pewnością wspaniała alternatywa dla samotnych spacerów z wózkiem;
3. Dzieci uczą się języka, piosenek oraz socjalizują się;
4. Można za niewielką cenę lub w postaci handlu wymiennego skompletować garderobę dzieci i dorosłych!
5. W ramach wycieczek z grupą bilety wstępu w różne miejsca są tańsze. My wybieramy się do Akvariet. Normalnie bilet wstępu dla osoby dorosłej kosztuje 225 koron, ja wejdę za 90 koron.

A Wy poszlibyście z maluszkami do takiego przedszkola?

3 komentarze:

  1. Witaj Aniu! Bardzo spodobał mi się pomysł otwartego przedszkola. Jak pisałam wcześniej,opiekuję się bliźniakami. W sierpniu skończyli 2 latka. W połowie miesiąca zaczęli chodzić do przedszkola. Początkowo na 2-3 godziny. Nie obyło się bez płaczu. Tęsknili za rodzicami, a także za mną. Brakowało mi bardzo wspólnego pobytu tak,aby dzieci nie odczuły ,ze zostały "porzucone". Ale cóż,w Polsce jest taki system wychowawczy. Na szczęście chłopcy szybko przyzwyczaili się do nowego miejsca i nowych twarzy. Kiedy przychodzę po nich są przeszczęśliwi,przytulają się, pokazują co zrobili,co jedli (piszę, że "pokazują",bo jeszcze nie mówią). Myślę ,że norweskie otwarte przedszkole jest lepszym rozwiązaniem. Pozdrawiam, życzę powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  2. W standardowych przedszkolach, gdzie rodzice zostawiają dzieci, bo muszą iść do pracy, też są niemowlaki, niestety. No ale moje mają dopiero 10 miesięcy, a w przyszłym roku też chcę być jeszcze z nimi w domu, nie wracam do pracy. No i będę chodzić pewnie do takiego przedszkola. Wiem, że gdyby w Polsce takie przedszkola były to ludzie by korzystali. Takie malutkie dzieci to płaczą w nowym miejscu, nawet jak mają rodzica przy sobie. A swoją drogą to opieka nad dwulatkami musi być wyczerpująca. Jest Pani babcią tych bliźniaków? A że dzieciaczki jeszcze nie mówią, to też normalne u bliźniaków, zwłaszcza u chłopców. Teraz czytam dużo o bliźniakach, to wiem, hehe. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń