poniedziałek, 16 stycznia 2017

Noworoczne spotkanie firmowe - julebord

Julebord nad Hardangerfiordem

W Norwegii, tak samo jak w Polsce odbywają się spotkania a'la opłatkowe dla pracowników. Rzadko jednak ma to miejsce w zakładzie pracy. Przedsiębiorstwo raczej wynajmuje salę i zaprasza pracowników z osobami towarzyszącymi. Impreza ma charakter integracyjny i czasem jest też jakieś podsumowanie roku, czy inne przemówienie. Stałym elementem jest uroczysty późny obiad/kolacja oraz impreza taneczna, gdzie obowiązuje strój wieczorowy. Na tego rodzaju zabawie można pojeść sobie tradycyjne norweskie potrawy, w tym potrawy świąteczne. Zdecydowanie jest to także impreza dla tych, którzy lubią wypić i potańczyć. Rozmachem przypomina wesele. Każdy zakład ma inny budżet i możliwości, więc ja piszę tutaj o moich pierwszych doświadczeniach związanych z tego rodzaju imprezami.


W tym roku pierwszy raz miałam okazję uczestniczyć w spotkaniu noworocznym organizowanym przez firmę, w której pracuje mąż, Julebord odbył się w ekskluzywnym hotelu Ullensvang nad samym Hardangerfiordem. Impreza trwała w zasadzie dwa dni: piątek wieczór i cała sobota. Poza samą imprezą mieliśmy do dyspozycji wyżywienie przez cały pobyt, kompleks basenowy i oczywiście przepiękne widoki na zewnątrz. W niedzielę, po opuszczeniu pokoi i wymeldowaniu się, opuściliśmy hotel i rozjechaliśmy się. Chcecie zobaczyć Hardanger jeszcze raz, tym razem w zimowej odsłonie?

Widok z hotelowej werandy na fiord






Zdjęcie z drogi powrotnej

 Udało mi się też sfotografować wnętrze prywatnej hytty Edvarda Griega, w której komponował swoje utwory. Stara i malutka, drewniana chatka bez żadnych wygód znajduje się obok hotelu. Chociaż Grieg urodził się i mieszkał w Bergen i do swojej hytty miał kawałek drogi, to chyba jednak widok z okna wynagradzał mu trud podróży. Zdjęcie zrobione przez szklane okienko w drzwiach.




Każdy Norweg, z którym rozmawiałam, wie gdzie leży hotel Ullensvang i zachwyca się nim. Uważam, że jedzenie mają świetne ale wnętrza nie są wcale nowoczesne. Nie piszę tego, by skrytykować, tylko po to, by uświadomić Wam czym jest luksus cztero i pół-gwiazdkowego hotelu dla Norwega. W korytarzach są wystawy w gablotach, zupełnie jak w muzeum. Można zobaczyć stroje ludowe (bunady), rzeźby, narzędzia domowego użytku z dawnych lat i wiele pięknych obrazów .... aż mi teraz głupio, że nie porobiłam zdjęć. Na podłogach jest miękka, kolorowa wykładzina podłogowa albo drewniany parkiet. Ekskluzywny hotel kojarzy się Wam pewnie z błyszczącymi marmurami i awangardowym wyposażeniem wnętrz, prawda? Tutaj mamy wzbogaconą wersję pensjonatu. Dywany na parkietach, obrazy i kominek w hallu. Luksus po norwesku.  A prawie z każdym z obsługi porozumiemy się po polsku. Poza recepcją, bo tam Niemki pracują :) 

Hotel Ullensvang z zewnątrz

2 komentarze:

  1. Wspaniała sprawa, super! I bardzo ciekawy opis, przeczytałam z dużą przyjemnością, ale następnym razem proszę o zdjęcia :)

    OdpowiedzUsuń